Główne założenia projektu
Zgodnie z propozycją rodzice wychowujący co najmniej dwoje dzieci mieliby nie płacić podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) do kwoty 140 tys. zł rocznie na każdego rodzica. Dwoje rodziców mogłoby w takiej sytuacji korzystać z kwoty wolnej wynoszącej 280 tys. zł rocznie. Ulgą objęci byliby rodzice dzieci do 18. roku życia, a w przypadku dzieci uczących się i nie osiągających dochodów – do 25. roku życia, pod warunkiem, że wykonują władzę rodzicielską, pełnią funkcję opiekuna prawnego, lub sprawują funkcję rodziny zastępczej.
„PIT Zero. Rodzina na plus” tylko dla osób na skali podatkowej
Z opublikowanego projektu wynika, że rozwiązanie to dotyczyłoby tylko osób rozliczających się według skali podatkowej, w tym przypadku tzw. kwota zmniejszająca podatek wynosiłaby 16 800 zł, co w praktyce przekłada się na kwotę wolna od podatku na poziomie 140 tys. zł. Nadwyżka ponad podstawę obliczenia podatku wynoszącą 140 000 zł byłaby opodatkowana stawką 32%; co oznacza, że takie osoby od razu „wpadną” w drugi przedział podatkowy.
Z rozwiązania byliby wyłączeni podatnicy, którzy w danym roku podatkowym są zobowiązani do zapłaty daniny solidarnościowej, a więc osiągają dochody powyżej 1 mln. zł. Również przedsiębiorcy rozliczający się według stawki liniowej 19% nie są objęci tą propozycją.
Z wyliczeń wynika, że to właśnie osoby o ponadprzeciętnych dochodach, byliby największymi beneficjentami tego rozwiązania. Taki efekt, byłby zresztą zgody z hasłem głoszonym przez prezydenta, aby „dać przestrzeń do rozwoju klasy średniej”.
Ale to właśnie dysproporcje w korzyściach z tego rozwiązania, są przedmiotem największej krytyki tego projektu ze strony Ministra Finansów i Gospodarki.
Osoby najsłabiej zarabiające, osiągające dochody poniżej kwoty wolnej nie osiągnęłyby żadnej korzyści.
Google news
Bądź na bieżąco ze zmianami w prawie, podatkach i księgowości! Zaobserwuj nas w Wiadomościach Google
„PIT Zero. Rodzina na plus” – kto zyska najwięcej? [PRZYKŁADY]
Zobaczmy na przykładach jakby to wyglądało.
Osoby z minimalnym wynagrodzeniem osiągnęłyby korzyść na poziomie ok. 75 zł na osobę / 150 zł na rodzinę miesięcznie.
Osoby otrzymujące przeciętne wynagrodzenie zaoszczędziłyby na podatku ok. 500 zł miesięcznie na osobę, czyli ok. 1000 zł w przypadku rodziny, pod warunkiem że oboje rodziców osiąga taki dochód.
Im wyższe dochody, tym korzyści rosną. Osoby z wynagrodzeniem 15 tys. zyskałyby 1400 zł miesięcznie (17 tys. rocznie na osobę).
Gdyby kwota wolna wynosiła 140 tys. zł, uwzględniając prawo do zryczałtowanych kosztów oraz odliczenia składek ZUS, podatek pojawiłby się dopiero przy dochodach oscylujących wokół 14 tys. brutto miesięcznie. A zatem zarabiający poniżej tej kwoty nie płaciliby go w ogóle.
Podwyższenie kwoty wolnej do 140 tys. zł oznaczałoby 90 tys. zł nieopodatkowanych według stawki 12% oraz 20 tys. zł nieopodatkowanych według 32 %. Maksymalna korzyść wyniosłaby zatem 17 200 zł.
Korzyść ta na przykładach wygląda następująco:
PIT Zero. Rodzina na plus: Pracownicy rozliczający się według skali podatkowej
Do wyliczeń przyjęto: Minimalne wynagrodzenie prognozowane na 2026 r. w wysokości 4806 zł oraz prognozowane przeciętne wynagrodzenia na potrzeby wyliczenia limitu składek ZUS w wysokości 9420 zł.
Wyliczenia przygotowano dla rodziców dwójki dzieci uprawnionych do skorzystania z ulgi prorodzinnej.
Założono, że nie zmieni się wysokość ulgi prorodzinnej.
Korzyść dotyczy tylko jednego z rodziców. Wyliczenia nie uwzględniają indywidualnej sytuacji poszczególnych rodzin, w tym prawa do innych ulg podatkowych, więc korzyść z prezentowanego rozwiązania mogłaby być niższa niż pokazano.
Kto NIE skorzystałby z tego rozwiązania?
Na inicjatywnie „PIT Zero. Rodzina na plus” nie skorzystaliby:
- najmniej zarabiający, z dochodami poniżej kwoty wolnej,
- rodziny z jednym dzieckiem – propozycja ich nie obejmuje,
- niczego nie otrzymają również osoby bezdzietne, oraz
- rodzice dorosłych już dzieci.
Skutki społeczne wprowadzenia ulgi
Gdyby ulga została wprowadzona, mogłaby ona spowodować pogłębienie się polaryzacji społeczeństwa. Obecnie mamy już 800+, rodzice mogą korzystać z ulgi prorodzinnej, a ci, którzy wychowują co najmniej czwórkę dzieci, mają także prawo do tzw. ulgi „4 plus”, a więc zwolnienia przychodów u każdego z rodziców do kwoty 85 528 zł.
Co więcej, Ministerstwo Finansów zaprezentowało w maju 2025 r. strukturę dochodów budżetowych z podatku PIT w zależności od liczby dzieci wychowywanych przez podatników. Z analizy danych wynikało, że bezdzietni oraz rodzice pełnoletnich już dzieci odprowadzają do budżetu państwa prawie 60 proc. podatku PIT.
Skutki dla budżetu
Prezydent ma oczywiście inicjatywę ustawodawczą. Ma prawo zgłaszać swoje projekty. Tym bardziej, że to nie on odpowiada za realizację budżetu. Prezydent przekonuje, że zmiany te będą możliwe do sfinansowania m.in. dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego w zakresie VAT i CIT, prawdopodobnie chodzi tu o KSEF i JPK_CIT. Koszt programu jest jednak ogromny. Ministerstwo Finansów szacowało, że koszt wprowadzenia takiej ulgi nawet na 30 mld zł rocznie. Kancelaria Prezydenta wskazuje 14 mld zł, co i tak jest kwotą bardzo wysoką, niemożliwą do osiągnięcia wyłącznie z uszczelnienia systemu podatkowego.
W dodatku, w świetle objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu przez Komisję Europejską wszystkie kosztowne propozycje podatkowe – są mało realne do wprowadzenia w najbliższych latach. Należy je zatem traktować bardziej jako element gry politycznej niż realny plan legislacyjny.
Można mieć także wątpliwości co do wpływu takiej ulgi na wzrost dzietności. Wprowadzenie w 2022 r. ulgi dla rodzin 4+ nie przełożyło się na zauważalny wzrost liczby takich rodzin. Jeśli projekt jest adresowany do młodych osób, które obecnie nie mają jeszcze dzieci, a jego celem jest zachęcenie ich do podjęcia decyzji o rodzicielstwie, to perspektywa zwolnienia z podatku dopiero po urodzeniu drugiego dziecka może wydawać się im zbyt odległa.