Czasem w życiu trzeba zrobić jeden krok w tył, by móc zrobić dwa kroki w przód – ta zasada może być drogowskazem dla top menedżerów, którzy chwilowo są bez pracy.
Dynamiczna sytuacja na rynku pracy właściwie nikomu nie gwarantuje stabilnego zatrudnienia. Nic nie jest dane raz na zawsze, a już na pewno nie wysokie stanowiska. Znaczna konkurencja i ponadprzeciętne oczekiwania wymuszają na top menedżerach ponadstandardowe zaangażowanie oraz nieustane dążenie do osiągania – zwykle szalenie ambitnych i trudnych – celów. Nieustanna praca na najwyższych obrotach nie może jednak trwać wiecznie. Czasem organizm się buntuje i zaczyna sam szwankować, czasem brakuje sił i przełożeni natychmiast odnotowują słabsze wyniki, szybko pokazując „czerwoną kartkę”. Wniosek – trzeba złapać oddech.
Po utracie pracy warto konsekwentnie i aktywnie poszukiwać zatrudnienia, zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami. Jeśli jednak taki stan trwa zbyt długo (a zdaniem doradców personalnych, „zbyt długo”, oznacza powyżej roku) lepiej aktywnie uczestniczyć w rynku pracy, niż siedzieć w domu i czekać na wymarzoną okazję. Poza tym, w czasie braku aktywności zawodowej wiedza i umiejętności się dezaktualizują. Nieużywane trzeba odświeżyć, a przestarzałe – uaktualnić, np. o znajomość nowych narzędzi pracy, technologii czy przepisów. Niższe stanowisko to nie tragedia Przyjęcie niższego stanowiska – takiego, które pozwala wykonywać pracę zgodą z naszymi zainteresowaniami, przekonaniami i wartościami – zawsze jest krokiem do przodu. Lepiej bowiem robić cokolwiek sensownego, niż siedzieć z założonymi rękami. Praca jest przecież podstawową aktywnością człowieka – zapobiega utracie poczucia wartości, a w konsekwencji również depresji (która bardzo często towarzyszy długotrwałemu brakowi zatrudnienia). Poza tym warto myśleć pozytywnie – jeśli raz udało się wspiąć po drabinie kariery zawodowej, może się udać drugi raz. Kariery ludzi biznesu pełne są takich przykładów – osób, które po utracie pracy zmobilizowały się i zbiły majątek.
Sprawdź Outsourcing kadr i płac Grant Thornton
Sprzeczne opinie specjalistów
Zdaniem części doradców personalnych, przyjęcie niższego stanowiska, to krok w karierze, który bywa destrukcyjny. Ich zdaniem przyjmowanie ofert pracy poniżej kwalifikacji nie wygląda dobrze w dokumentach CV. Kiedy rynek pracy zacznie się odbijać, trudno będzie wytłumaczyć kolejnemu pracodawcy powody takiej decyzji i wrócić na wcześniejszą pozycję. Trudno się zgodzić z takim poglądem. W dzisiejszych czasach każdy pracownik choć raz doświadczył chwilowego braku zatrudnienia i związanej z nim obawy o jutro, związanej m.in. z koniecznością spłaty kredytów czy realizacją podstawowych potrzeb życiowych. Tylko ten, kto w życiu nie doświadczył podobnych przeżyć, może wyciągać tak pochopne wnioski. Kandydatów do pracy nie ocenia się tylko i wyłącznie przez pryzmat zapisów w CV. Pracownik, który potrafi dynamicznie reagować na potrzeby rynku, w szybkim czasie dostosować się do otaczającej rzeczywistości, przekwalifikować się, jest cennym nabytkiem dla organizacji. Jego decyzje świadczą, że umie działać w sytuacji kryzysowej, jest zdeterminowany i nastawiony na cel, konsekwentny i kreatywny. Mądry szef, który choć raz doświadczył przerwy w zatrudnieniu, albo ma wiedzę w tym zakresie i otwarty umysł, z pewnością doceni taką osobę i dostrzeże jej potencjał.
Przyjęcie niższego stanowiska – ale takiego, które pozwala wykonywać pracę zgodną z naszymi zainteresowaniami, przekonaniami i wartościami – zawsze jest krokiem do przodu.
Jeden krok w tył – dwa do przodu
Na co kłaść nacisk, gdy będziemy uzasadniać kolejnemu pracodawcy nasz „krok wstecz”? Co akcentować, gdy będą pytać np.: „Dlaczego pan – wcześniej główny księgowy – przyjął posadę księgowego, godząc się na pracę poniżej swoich możliwości i zapewne za mniejsze pieniądze”? Odpowiedź najlepiej ilustruje zasada: „czasem w życiu trzeba zrobić jeden krok w tył, aby zrobić dwa kroki do przodu”. Biorąc pod uwagę chociażby tempo zmian, np. przepisów dotyczących księgowości, licznych interpretacji czy wykładni, lepiej jest być aktywnym, niż pasywnym na rynku pracy. Długotrwałe pozostawanie bez zatrudnienia, to spory uszczerbek w kompetencjach.
Większy, niż przyjęcie niższego stanowiska, kiepsko wyglądające w CV. Nowa praca nie zawsze musi być zgodna z wcześniej wytyczonym planem kariery. Zboczenie z pierwotnego kursu może się okazać strzałem „w dziesiątkę”, a otwierająca się ścieżka zawodowa być bardziej atrakcyjna niż dotychczasowa. Nie przekonamy się jednak o tym, dopóki nie spróbujemy. Siedzenie w domu i czekanie na „posłańca” z wymarzoną ofertą pracy nie otworzy nowych drzwi.
Współczesne realia
Dawno minęły czasy, kiedy w jednym przedsiębiorstwie spędzało się całe zawodowe życie – od pierwszego angażu do emerytury. Obecnie, aby dotrwać na rynku pracy do zasłużonego odpoczynku, musimy koniecznie doskonalić się, podnosić kwalifikacje oraz przekwalifikowywać się. Tylko mobilność oraz otwartość na co najmniej kilkakrotne przekwalifikowanie w życiu zawodowym jest gwarancją powodzenia na rynku pracy. A ten cechuje duża zmienność. Może się zatem zdarzyć, że za jakiś czas ponownie staniemy przed wyzwaniem, jakim jest zmiana pracy czy specjalizacji. Musimy być na to gotowi.